Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Doroty Gellner zabawy instrumentalne. Recenzja

Doroty Gellner zabawy instrumentalne. Recenzja
26 listopada 2020 Redakcja DZIECI

Pisarki przywołanej w tytule zdaje się przedstawiać czytelnikom i bibliofilom nie trzeba – od lat tworzy literaturę dla dzieci pełną rymów i nieoczywistych zabaw słownych. Autorka licznych publikacji, zarówno książkowych, jak i prasowych doceniana jest zarówno w kraju, jak i za jego granicami.

W tym roku Dorota Gellner objawia przed czytelnikami pełne zawiłości i nader skomplikowane relacje między muzykami i ich instrumentami. „Ściskam w pasie, kontrabasie!” (wyd. Bajka, 2020) to krótkie ujęte w rymy opowiastki, w których sportretowani są kobiety i mężczyźni o imionach idealnie współbrzmiących z instrumentami, razem tworzą oni rytmiczne brzmienia, jak: Wujek Benek i bębenek, Panna Klara i gitara czy Panna Aniela i Wiolonczela. Poetka w barwne słowa wplata nie tylko krótką charakterystykę każdej postaci oraz jej ukochanego instrumentu, to, co jest tutaj czytelne najbardziej to raczej burzliwy związek, którzy się między nimi tworzy.

A że życie nie zawsze jest usłane różami, a wydobywanie dźwięku, nie mówiąc już o tworzeniu muzyki, bywają zwyczajnie trudne, ba! nawet bolesne, także i w tej książce znajdziemy opisy dyskretnych napięć czy lekkich złośliwości. Relacja człowiek – instrument zaczyna ożywać na naszych oczach, a uważny czytelnik z każdą stroną dostrzeże różnorodność emocji, niczym w dobrze skrojonym romansie. Niektóre flirty kończą się wielką i spełnioną miłością, inne dramatycznym rozstaniem, sztuka nie od dziś karmi się takimi sytuacjami.

Instrumentalne perypetie zilustrował Marcin Minor sięgając po swoją charakterystyczną realistyczną kreskę doprawioną odrobiną przerysowanego humoru, który przywołuje na myśl sceny z życia uwiecznione na obrazach barokowych mistrzów holenderskich. Ilustrator wprawnie bawi się konwencją, podobnie jak Dorota Gellner słowami i rymami.

„Ściskam w pasie, kontrabasie!” to zabawna i lekka książka, choć nie jestem pewna, czy nie zniechęci początkujących adeptów szkół muzycznych. A może wręcz przeciwnie? Skoro życie bywa pełne zakrętów, a droga do bycia wirtuozem nie należy do najłatwiejszych, to dlaczego o tym nie mówić? Jeśli jednak mamy odpowiedni dystans do siebie i doceniamy fakt, gdy autor mruga zawadiacko do czytelnika, przyjmiemy obecną w książce konwencję uśmiechając się serdecznie. Jak Panna Wiola odkurzająca portret swej praprababki grającej na pianoli. W Zduńskiej Woli, oczywiście.

Barbara Górecka / Dom Bajek