Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

I żyli długo i szczęśliwie… ze słoniami. Recenzja.

I żyli długo i szczęśliwie… ze słoniami. Recenzja.
5 maja 2020 Redakcja DZIECI

Jeśli komuś nie wpadły jeszcze w ręce arcyksiążki Hervé Tulleta to koniecznie warto to nadrobić od razu. Jego czytelnicze projekty, bo w sumie trudno jasno zdefiniować to, co francuski artysta proponuje swoim czytelnikom, są pełne humoru, niespodzianek i zadań, które nie pozwolą na nudną i banalną lekturę. Grafik, który szturmem zdobył księgarskie półki wielu krajów, w prosty, a fenomenalny sposób bawi się kolorem, niemal abstrakcyjną formą i dobrze zakomponowanym żartem. Żółte kropki po dotknięciu palcem na następnej stronie stają się niebieskie, a gdy dmuchniemy solidnie uciekną z kartki. Te wesołe zabawy podobają się dzieciom w różnym wieku, nawet poważnym starszakom.

 

Turlututu, jednooki bohater z kosmosu, prowadzi dzieci w śmieszne przygody w wielu tytułach Hervé Tulleta. W książce „Turlututu i przepraszam za pardą” (wyd. Babaryba, 2019) pojawia się nieco inny zabieg. W tym przypadku mamy do czynienia z grą opartą na dialogu z klasyczną baśnią o pięknej księżniczce, złej czarownicy i księciu. W tradycyjną lekturę wkrada się jednak jakiś chochlik, może to czary lub magia (odpowiedź znajdziecie w książce), czytający myli litery i słowa, zmienia szyk zdania… Tullet tak prowadzi narrację, że dzieci wybuchają gromkim śmiechem, a osoba próbująca złożyć wszystko w sensowną całość, może się łatwo pogubić, o ile nie ma w sobie dostatecznie dużej dawki dystansu i humoru oraz otwartości na podjęcie tego wyzwania.

Pomieszanie z poplątaniem, które przestawia logikę opowieści, jest pomyślane tak, by doprowadzić ją w końcu do szczęśliwego finału. Żyli długo i szczęśliwie – choć w nieco odmiennym otoczeniu niż księżniczki znane nam z zamkowych komnat. Tullet daje popis wyobraźni, otwiera nowe drzwi interpretacji klasyki literackiej dla dzieci i dekonstruuje nasze przyzwyczajenia. I bardzo dobrze – wspólna podróż z Turlututu odświeża, bawi oraz rozwija kreatywne myślenie. Przede wszystkim dorosłego, bo dzieci zazwyczaj nie mają z tym żadnego kłopotu.

Hervé Tullet nie tylko pisze, ale i ilustruje swoje książki. Charakterystycznym mocnym konturem otacza plamy nasyconego płaskiego koloru, gdzieniegdzie ujawniając swój ekspresyjny warsztat malarski. W partiach poświęconych baśni nieco zmienia stylistykę wzbogacając ją o bardziej dopracowany detal, nadal pozostaje jednak w typowym dla niego sposobie kreowaniu świata wyobrażonego.

Specjalne ukłony należą się także tłumaczowi tej książki, zwłaszcza za użycie charakternych słówek oddających nastrój całości:

azaliż przeto wżdy
zaiste ów niechybnie (…)

Dobre tłumaczenie wpływa na nasz odbiór książki, osobiście czytając „Przepraszam za pardą” miałam poczucie, że autor polskiego przekładu bawił się równie dobrze, jak sam Tullet.

Śmiejmy się dużo i często jest to najlepszy lek na wszelkie dolegliwości. A śmiech z książką to jedna z najprzyjemniejszych spraw na świecie, korzystajmy z tego jak najczęściej!

Barbara Górecka / Dom Bajek