Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Jak wytańczyć emocje?

Jak wytańczyć emocje?
23 czerwca 2021 Redakcja

Przewodnik po ulubionych dźwiękach autora książki „Mój tato tańczy – dzikie wygibasy”

Złość, radość, smutek, nadzieja, duma, żal… Emocji jest wiele. To, czego doświadczamy, dotyka w równym stopniu naszej sfery umysłowej, jak i cielesnej. Gdy czujemy złość, nasze ciało napręża się, usztywnia. Radość nas otwiera – ciało się rozluźnia i relaksuje. W smutku kulimy się, nasze ciało często jest delikatne, wrażliwe.

Rodzajów przeżywania emocji i sposobów radzenia sobie z nimi jest wiele. Jednym z moich ulubionych jest taniec. Odpowiednia muzyka i świadomy ruch pozwala mi lepiej przeżyć konkretną emocję, oswoić się z nią. Nie piszę tu o profesjonalnym tańcu a swobodnym, improwizowanym ruchu, który każdy z nas może z łatwością uwolnić w sobie. W kulturach pierwotnych często sięgano po ruch, taniec przy energicznych dźwiękach, by poradzić sobie z emocjami. Podobnie mają dzieci. Wyrażają emocje całym swoim ciałem. Następnie w procesie socjalizacji ograniczają ekspresję zewnętrzną, często – niestety – tłumiąc swoje uczucia. W naszej kulturze dziewczynki częściej uczy się ograniczania takich emocji, jak złość („złość piękności szkodzi”), a chłopców – tłumienia smutku („chłopaki nie płaczą”). Umiejętność rozpoznawania emocji, ich ekspresji i nazywania to elementy inteligencji emocjonalnej i podstawa zdrowia psychicznego.

Z pomocą przychodzi ruch i taniec. Podczas tańca ciało produkuje adrenalinę i noradrenalinę, które poprawiają samopoczucie. Wytwarzane są także endorfiny, czyli tzw. hormony szczęścia, ale nie zawsze chodzi o to, żeby przekuć w radość to, co czujemy. Czasem ważne jest, aby pobyć z daną emocją chwilę dłużej, oswoić się z nią, dać jej wybrzmieć, zrozumieć ją, rozpracować.

Dobór odpowiedniej muzyki jest dla mnie kluczowy. Właściwe dźwięki odzwierciedlają mój stan emocjonalny i pozwalają uwolnić ciało w ruchu. W przypadku pracy ze złością dobrze sprawdza się muzyka afrykańska i rockowa. Przede wszystkim głośna. Kiedy chcemy wytańczyć złość, sięgam z córkami (Tosia, 5 lat; Janka, 2 lata) po muzykę z musicalu Król Lew, szczególnie utwory The Lioness Hunt albo Grasslands Chants. Lubimy też Soweto Gospel Choir czy muzykę z filmu animowanego Disney’a Vaina. Na wyciszenie puszczamy często Domowe Melodie (np. piosenki Miłosna czy Kołysanka), spokojne utwory Kayah i Gorana Bregovica (To Nie Ptak, Byłam Różą czy Nie ma Nie Ma Ciebie). Hania Rani też cudownie wycisza i koi smutki.

W naszej wieczornej, spokojnej playliście znajdziemy Norah Jones, Leona Bridgesa, Joni Mitchella czy Michaela Kiwanuka. Rozkołysać potrafi nas też Natalia Przybysz, a szczególnie (znów!) Miłość rośnie wokół nas – cover piosenki z filmu Król Lew. Ten utwór jest dla całej naszej rodziny bardzo ważny, relaksuje nas i wycisza.
Gdy smutno, najlepiej odnajduję się przy dźwiękach następujących wykonawców: Olafur Arnalds, Bon Iver czy Cinematic Orchestra. Natomiast na wesoło dziewczyny uwielbiają muzykę z filmu Amelia, szczególnie I’ve Never Been There (Yann Tiersen) i oczywiście Let It Go, ale w wykonaniu Demi Lavato. Na taneczne wesołe poranki polecam Boba Marley’a Three Little Birds i Good Morning z musicalu Singing in the Rain, From Now On z filmu The Greatest Showman i Someone In The Crowd z La La Land.

Z dziecięcych melodii pełnych energii na pewno Marzenie Mam (z Zaplątani), Nie Bój Się Chcieć (ze Zwierzogrodu) i wszystko, co robi zespół Czereśnie (a szczególnie utwór Dinozaur).

Każdy na pewno ma swoje ulubione utwory, do których lubi tupnąć nóżką – tak silniej ze złości czy bardziej łagodnie, na wesoło. Ważne, by czuć się przy tych dźwiękach swobodnie. Dać się ponieść.
Taniec to nie tylko emocje. Jest też wspaniałym treningiem dla umysłu. Dzięki różnorodności ruchów, sekwencji kroków czy improwizacji dzieci mogą ćwiczyć koordynację wzrokowo-ruchową, pamięć ciała i przestrzeni oraz koncentrację. Taniec to niezwykła forma, która tak naprawdę nie wymaga od nas wieloletnich treningów. Nasze domowe wygibasy nie muszą podlegać żadnym regułom i schematom. Mają być nasze, wspólne, a do tego potrzeba jedynie trochę otwartości.

 

Marek Wierzbicki
Jestem tatą pięcioletniej Tosi i dwuletniej Janki. Przygodę z tańcem zacząłem w wieku 7 lat. Przez lata poznawałem różne techniki, od baletu, przez salsę, stepowanie, hip hop i taniec współczesny.
Ostatnie moje doświadczenia taneczne to spotkania z GaGa – językiem ruchowym stworzonym przez Ohada Naharina, który pozwala lepiej zrozumieć i odnaleźć swoje ciało w tańcu.
Od dziecka uwielbiam i zbieram książki ilustrowane dla dzieci. Prowadzę instabloga maro_czyta, gdzie recenzuję polskie nowości wydawnicze z obszaru literatury dziecięcej. Zawodowo zajmuję się marketingiem w branży technologicznej. Od zawsze marzyłem, żeby napisać i wydać książkę dla dzieci.

 

 

Mój tato tańczy – dzikie wygibasy
Dzikie wygibasy to opowieść o Luli i jej rodzinie, przeznaczona dla dzieci w wieku 3–5 lat. Lula jest energiczną i ciekawą świata dziewczynką. W jej ciele mieszają się przeróżne emocje – radość, smutek, strach i ognista złość. Jej tata, Filip, bardzo dobrze rozpoznaje te emocje. Pomaga dziewczynce poradzić sobie ze zdenerwowaniem, zapraszając do wspólnego dzikiego tańca. Razem przenoszą się do afrykańskiej dżungli pełnej kolorów, zapachów i dźwięków. Czy uda im się wytańczyć złość?