Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Ruszyła maszyna po szynach… Recenzja.

Ruszyła maszyna po szynach… Recenzja.
29 marca 2021 Redakcja DZIECI

„Lokomotywa” to zdaje się najbardziej rozpoznawalny wiersz dla dzieci, który wyszedł spod pióra polskiego poety. Nikt dotąd nie dorównał jeszcze Julianowi Tuwimowi, który od ponad 80 już lat („Lokomotywa” ukazała się drukiem po raz pierwszy w 1938 roku!) nieźle trzyma się na piedestale docenianych twórców literatury dla najmłodszych. Bynajmniej nie oznacza to jednak, że młodsze pokolenia pisarzy nie mają nic do powiedzenia w tej materii. Poetycka zabawa z pierwowzorem jest jak najbardziej wskazana, a twórczy dialog z utworem „kultowym” to okazja do szukania nowej perspektywy. Jakże ważnej w rozwoju rodzimego języka.

Marcin Brykczyński pokusił się o napisanie swojej wersji wiersza o słynnym pojeździe szynowym, z piękną dostojną lokomotywą na przedzie i ponad dwudziestoma wesołymi wagonikami wiozącymi równie wesołe towarzystwo. „Jedzie pociąg…” (wyd. Literatura, 2020) to wiersz wkomponowany w książkę pomysłu Ewy Podleś, która zaprojektowała również szatę graficzną tego tytułu. Wraz z kolejnymi stronami przed uważnym czytelnikiem uchylany jest rąbek niejednej tajemnicy, a moment, w którym możemy zajrzeć do środka pojazdu przez centralnie umieszczone okienko i podejrzeć nie tylko fragment wnętrza wagonu, ale i fizjonomię jadącego nim pasażera, jest bardzo ekscytujący.

Pasażerowie bowiem odbiegają od tych, których wyobraźnia rysuje na co dzień. W miejscu spieszących się do pracy panów z teczkami czy hałaśliwej grupy szkolnych uczniów jadących na biwak autorzy umieścili zwierzęta. Bohaterowie są już w podróży od jakiegoś czasu, pociąg stał się ich drugim domem, nie zdziwi zatem fakt, że niedźwiedź odziany tylko w ręcznik skrupulatnie perfumuje swoje pachy, foka zażywa kąpieli w fikuśnym czepku, żyrafa szoruje szyję pod prysznicem, a zebra szczotkuje zęby. Pozostali pasażerowie to także nietuzinkowe osobowości, wśród nich wilk skrzypek i wiewiórka perkusistka, jeleń – amator gotowania i pani hipopotamowa szykująca przyjęcie, mrówkojad meloman z ukochanym gramofonem… Prawdziwie zabawna i zaskakująca to gromada.

Ewa Podleś sportretowała towarzystwo na wesoło i z przymrużeniem oka. Soczyste kolory i bogate w detale ilustracje przykuwają wzrok i zachęcają do zaprzyjaźnienia się z pogodną lokomotywą, zaś mocne kartonowe strony pozwolą małym rączkom dłużej cieszyć się lekturą.

Zatem nie pozostaje nic innego jak dać się porwać rytmicznej muzyce kół oraz dźwiękom charakterystycznego stukotu i pojechać w siną dal. Z pewnością będzie to interesująca wyprawa.

Barbara Górecka / Dom Bajek