Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Czy podzielona złość to pół złości? Recenzja

Czy podzielona złość to pół złości? Recenzja
16 sierpnia 2021 Redakcja DZIECI

Choć miewamy różne temperamenty są takie sprawy i wydarzenia, które nie mogą pozostawić nas obojętnymi. Jestem pewna, że każdy z nas pamięta jakieś sytuacje z dzieciństwa, które wywołały sporo emocji – czy to wybuchy wielkiego nieokiełznanego szczęścia, czy poczucie wszechogarniającej ulgi albo rozsadzającej złości. Dziecięcy świat, choć z dalszej perspektywy pełen uroków wspomnień o idylli dzieciństwa, nie jest wolny od sytuacji trudnych – to właśnie kiedy jesteśmy mali wprawiamy się w relacjach, które mają uczynić nas w dorosłości dojrzalszymi i mądrzejszymi.

Mati jest zaś typowym siedmiolatkiem, dla którego są sprawy ważne i ważniejsze, jednak gdy chodzi o honor to wiadomym jest, że nie można pewnych rzeczy odpuścić. „Mati nie umie zrobić salta” (wyd. Widnokrąg, 2021) jest opowiastką o codzienności, o zmaganiu się nie tylko ze swoimi umiejętnościami (lub też ich brakiem), ale i emocjami, które potrafią w jednej chwili wprost zalać umysł. Oto w podwórkowej scenerii Kaisa wesoło skacze na swojej trampolinie i śmiało raz za razem sugeruje, że Mati nie potrafi zrobić salta. Kaisa za to potrafi i to doskonale, co denerwuje chłopca. Ta z pozoru zwyczajna scenka jest świetnym lustrem odbijającym zależności, które występują w relacji między dziećmi – próby znalezienia własnej wartości, chęć odegrania się za złośliwość oraz wzajemne przekraczanie granic.

Wewnętrzne siłowanie się Matiego z własnym gniewem i złością to popis dziecięcych przemyśleń oraz siła wyobrażeń, które pomagają okiełznać narastające wzburzenie. Jego złość Anti Saar wyraził nie tylko za pomocą słów, ale i fenomenalnych rysunków, w których nawet banalne podwórkowe kwiaty i niewinne z pozoru motylki mogą okazać się groźne.

Bieg historii odmienia się nagle i w dość nieoczekiwany sposób, zupełnie tak jak w życiu. Podczas, gdy Mati całym sobą stara się wyrzucić z siebie paskudne myśli, ich źródło zwyczajnie… znika. Estoński pisarz celowo zostawia czytelnika z otwartym zakończeniem, co przynosi niespodziankę, ale i mocno daje do myślenia. Po wspólnej skończonej lekturze jeszcze długo dyskutowałyśmy z córkami, co się tak naprawdę mogło wydarzyć.

Siłą tej książki jest bliskość przedstawionego tematu – ot, powszednia scena jakich wiele między dziećmi. Tym, co ją wyróżnia jest zaś sposób obrazowania – słowem i ilustracją, intrygujący i niosący krzepiącą wieść o tym, że nerwy nie są niczym niezwykłym, za to sztuką jest dobrze sobie z nimi radzić.

Barbara Górecka / Dom Bajek