Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

(nie)zdrowe tkaniny

(nie)zdrowe tkaniny
7 sierpnia 2020 Redakcja

Mamy coraz większą świadomość, że nie wszystkie dostępne na rynku produkty są dobre dla naszego zdrowia. Gdy kąpiemy dziecko, wybieramy płyny z naturalnym składem. Zależy nam na tym, aby jeść ekologicznie, bez ulepszaczy. Ale czy mamy świadomość, ile toksyn kryje się w naszych ubraniach, ile szkodliwych substancji zawiera słabej jakości pościel czy kupione na bazarze ręczniki?

Sztuczne materiały – dlaczego?
W odzieży produkowanej przez rozpoznawalne na całym świecie marki znajdują się substancje chemiczne, a nawet metale ciężkie, które nie są obojętne dla naszego zdrowia. Już od wielu lat na sklepowych półkach najczęściej spotykamy tkaniny wykonane ze sztucznych materiałów (np. poliester, akryl, elastan). Szacuje się, że ponad 60% ubrań na rynku składa się z tworzyw syntetycznych. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: są one bardziej wytrzymałe, tańsze w produkcji, ale – co potwierdzają doniesienia naukowe – mniej przyjazne dla człowieka, a mówiąc wprost: bardzo groźne dla jego zdrowia.

W tym miejscu warto zaznaczyć, że nawet naturalna tkanina, z której jest wykonane ubranie, nie gwarantuje całkowitego braku toksyn. Aby odzież zachowała świeżość podczas transportu (zdarza się, że z innego kontynentu), jest nasączana specjalnymi chemikaliami przeciwgrzybicznymi. Za dobry wygląd i przyjemny zapach w momencie zakupu odpowiadają kolejne substancje. Jeśli więc na etykiecie o składzie surowcowym oraz sposobie konserwacji znajduje się informacja: 100% bawełny, jej rzeczywisty udział w produkcie wynosi maksymalnie 80%, bo pozostałe 20% stanowią środki pomocnicze. I jest to nadal zgodne z przepisami.

Substancje toksyczne nie są również obojętne dla środowiska naturalnego. Wiele rzek jest zanieczyszczanych ściekami, czyli odpadami po tym, czym nasączane były ubrania w fazie produkcji. W ich próbkach znaleziono chemikalia o właściwościach zaburzających m.in. działanie ludzkich hormonów. Co dzieje się z taką wodą: kto ją pije, co jest nią podlewane? Czy jest należycie dezynfekowana nim trafi do użytku? Niestety, nie zawsze.

Co kryją tkaniny

SVHC (Substances of Very High Concern), czyli Substancje Wzbudzające Szczególnie Duże Obawy. Są to substancje o działaniu rakotwórczym, mutagennym, a nawet mające niekorzystny wpływ  na płodność. Oczywiście producenci są zobowiązani do dokonania rejestracji tego typu substancji w Europejskiej Agencji Chemikaliów, ale tylko wtedy, gdy stężenie SVHC przekracza 0,1% w produkcie, a ilość SVHC jest większa niż jedna tona rocznie na producenta. Niestety, rejestracja jest dokonywana tylko w przypadku celowego uwolnienia substancji (na przykład, gdy wytwórca używa jej do nadania zapachu). Sytuacja zmienia się, gdy dochodzi do niecelowego uwolnienia substancji. Mowa tu o chemikaliach, które powinny zniknąć podczas pierwszego prania. Tych nie ma już obowiązku rejestrować w ECHA.

Chlorofenole to środki konserwujące. Aby ubrania w nienaruszonym stanie dotarły z fabryk do sklepów w Europie, traktuje się je substancjami grzybobójczymi. Zakładając taką tkaninę, jesteśmy narażeni na przedostanie się ich do naszego organizmu przez płuca, przewód pokarmowy i skórę. Skutkiem jest podrażnienie oczu i dróg oddechowych. W najgorszym przypadku mogą powodować one zaburzenia układu hormonalnego, a nawet nowotwory.

Aby ubrania się nie gniotły, ręczniki były odporne na zabrudzenia, a pościel miała atrakcyjny połysk, stosuje się perfluorowane chemikalia, apreturę oraz formaldehyd. By zwiększyć elastyczność tkanin, dodaje się impregnaty nonylofenole i ftalany, a także groźny nylon, który wytwarzany jest z ropy naftowej i dodatkowo poddawany niebezpiecznym dla zdrowia obróbkom. Wdychanie tych substancji lub ich kontakt ze skórą ma szkodliwe dla zdrowia działanie. W najlżejszym wypadku objawem może być alergia, w gorszym: podrażnienie dróg oddechowych, bóle zatok, nudności. Jeśli zastanowiło cię kiedyś, dlaczego zdarza ci się kichnąć w przymierzalni lub sklepie odzieżowym, znasz już odpowiedź. Niestety, długotrwały kontakt tych substancji ze skórą ma potwierdzone działanie rakotwórcze. Nie można nie wspomnieć, iż testy odzieży przeprowadzone w Nowej Zelandii wykryły, że w badanych ubraniach pochodzących z Chin, dopuszczalna norma zawartości formaldehydu przekroczona jest aż 900-krotnie!

Barwniki. Badania dowodzą, że wiele alergii jest powodem kontaktu skóry właśnie z barwnikami włókienniczymi. Włókna same w sobie nie są szkodliwe. Barwniki, którymi są nasączone, uwalniają się, powodując zapalenie skóry, a także wzmożenie astmy. Ponad połowa wykorzystywanych w branży tekstylnej, to rakotwórcze barwniki azowe. O tym, że nie są najlepszej jakości, możemy być przekonani, gdy wydzielają nadmierny zapach, a po pierwszym praniu kolor wymarzonej pościeli całkowicie blaknie, osadzając barwnik na dnie naszej pralki.

Metale ciężkie stosowane są przy tworzeniu kolorowych nadruków, niezwykle często stanowiąc skład modnych ubranek dziecięcych czy pościeli z ulubionym bajkowym bohaterem. Wśród nich pojawiają się ołów i kadm, które odpowiadają za utrzymanie intensywnego koloru, ale – przenikając do organizmu – odkładają się w organach, zwłaszcza w nerkach i na wątrobie. Wykorzystywany natomiast jako element zamków błyskawicznych nikiel, niezwykle często wywołuje reakcję alergiczną, wysypkę lub zaczerwienienie skóry.

Patrz na metkę!

Zawsze zwracajmy uwagę na to, gdzie dana rzecz została wyprodukowana. Unikajmy tzw. sieciówek, których fabryki produkcyjne – ze względu na niższe koszty – znajdują się w dalekiej Azji. W Unii Europejskiej, Japonii oraz w USA przepisy jasno określają ilość substancji chemicznych, jakie mogą zostać użyte w produkcji odzieży. Limity w tym zakresie przekraczają kraje, w których nie zostało to prawnie uregulowane, np. Chiny, Tajwan, Tajlandia czy Pakistan, a to właśnie z nich pochodzą sprzedawane u nas na ogromną (!) skalę ubrania czy tekstylia domowe. Wybierajmy więc szyte w Europie, przez rodzimych dostawców: wykonane z większą starannością i z lepszych gatunkowo materiałów. Szczególne znaczenie ma to w przypadku ręczników, których używamy przecież każdego dnia, pościeli, w której spędzamy 1/3 naszego życia oraz bielizny, która z założenia ma dotykać skóry – https://greno.pl/blog-2/. Nie można zapomnieć o odzieży sportowej, która w trakcie intensywnego ruchu ociera się o spocone ciało, ułatwiając tym samym przedostawanie się chemikaliów do organizmu. Warto zainwestować w ubrania z materiałów bio, eko i organicznych, oznaczonych certyfikatem Oeko-Tex Standard 100, bo choć nie są całkowicie wolne od chemii, zawierają jej zdecydowanie mniej.

I co najważniejsze, nie zapominajmy o wypraniu nowej odzieży, pościeli, ręczników (ustawiając tryb podwójnego płukania), bo na szczęście większość szkodliwych substancji, w tym środki konserwujące i formaldehyd, po pierwszym praniu wypłukuje się z tkanin.