Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Pożegnać się z przydasiem. Recenzja.

Pożegnać się z przydasiem. Recenzja.
12 grudnia 2021 Redakcja DZIECI

Już od jakiegoś czasu napływają do nas nurty myślenia minimalistycznego – poradniki poruszające tematykę aranżacji wnętrz pełne są kojących obrazów mieszkań i domów o klarownej uporządkowanej przestrzeni. Bez zbędnych bibelotów, bez chaosu i barokowego nadmiaru. W ślad za tym idzie zmiana filozofii życia – porzucenie przywiązania do przedmiotu, odejście od idei kolekcjonowania oraz, co się z tym wiąże, spojrzenie w stronę jasnej przyszłości, by dać miejsce na oddech zmęczonej planecie. Produkujemy za dużo, kupujemy za dużo, żyjemy w bezustannej nadwyżce.

Podobnie dzieje się w pewnym dużym białym domu, w którym jest mnóstwo pokoi, a w każdym z nich mnóstwo mebli, ubrań, filiżanek, książek, samochodów, a nawet… statków. W tym osobliwym domu mieszka tylko jedna osoba – nieco ekscentryczny Pan Kluska. „Pan Kluska i żaglowiec” Anny Onichimowskiej (wyd. Ezop, 2021) to prosta poetycka historia o samotniku, który swoje życie wypełnia rzeczami. Ich ilość przerasta nawet jego możliwości kontroli codzienności, przedmioty wysypują się przez okna na ogród, a ich właściciel pogrąża się w coraz większym chaosie, sam nie wiedząc, co i w jakiej ilości posiada. A ponieważ w końcu nawet i on przestaje się mieścić we własnym domu zaczyna przenosić to i owo na stojący w ogrodzie żaglowiec…

W spokojne, wręcz nudne życie Pana Kluski z impetem wkracza żywioł wody, który zmusza go do pozostania na statku i nagłego opuszczenia domu. Ten zwrot akcji okazuje się szybko darem od losu – odtąd Pan Kluska oddycha pełną piersią, wolną od troski o przedmioty czy lęk przed kradzieżą. Zyskuje przestrzeń wokół siebie, dosłownie i w przenośni, w miejscu uporczywego przywiązania do rzeczy materialnych nieśmiało pojawia się miłość.

Opowiadanie Anny Onichimowskiej ilustruje Natalia Jabłońska, kreując w ciepłym tonie wizerunek okrągłego, trochę niedzisiejszego Pana Kluski i wielobarwnej Pani Małgosi. W bogatych w detal rysunkach autorka bawi się konwencją doprawiając całość szczyptą subtelnego humoru.
A co najważniejsze, bije z tej opowieści moc ludzkich relacji, której nic nie jest w stanie zastąpić oraz mądre przesłanie o tym, by skupiać się na pozytywnej stronie życia. Pan Kluska poczuł się tak lekki, jakby nie był Kluską, a jakimś cieniutkim Makaronikiem – czy nie do takiej postawy warto nam wszystkim dążyć?

Barbara Górecka / Dom Bajek