Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Recenzja: „Gerda. Historia wieloryba”

Recenzja: „Gerda. Historia wieloryba”
26 czerwca 2019 Redakcja DZIECI

Mój głos powiedzie cię, wytyczy ścieżki, plany,
byś dotarł kiedyś tam, gdzie znowu się spotkamy

Tymi słowami, kojącym głosem swojej wielorybia mama wyśpiewywała dobre sny małej córeczce Gerdzie. Nie spodziewała się, jak bardzo prawdziwe się okażą, gdy nad rodziną waleni pojawi się widmo niebezpieczeństwa…

Oto na samym początku pięknej i emocjonującej historii autorstwa Petera Kavecký’go „Gerda. Historia wieloryba” (wyd. Zielona Sowa, 2018) mała Gerda zostaje oddzielona od stada. Domyślać się możemy, że rodzice tytułowej bohaterki zginęli wyłowieni przez kłusowników uosobionych w postaci balansującego na łódce muskularnego rudobrodego mężczyzny o groźnej minie. Od tej chwili Gerda, pełna smutku krąży po odmętach mórz i oceanów w poszukiwaniu swoich bliskich, ufając w to, że kiedyś ich jeszcze spotka i znów będą razem.

Na swej drodze spotyka wielu mieszkańców podwodnych krain. Dostojne orki pochylają się nad losem osamotnionej istotki, wysłuchują trudnej historii i wspierają dobrą radą. Podziwiają Gerdę za jej odwagę. Wesołe pingwiny zapraszają do wspólnej zabawy, niedźwiedź polarny okazuje się doskonałym kompanem do filozoficznych rozważań o życiu przekazując Gerdzie tajemniczą opowieść o Pramatce Niedźwiedzicy, widocznej w konstelacji na rozgwieżdżonym nocnym niebie. Za radą orek Gerda poszukuje i znajduje jaskinię zamieszkaną przez starego narwala, który potrafi odpowiedzieć na nurtujące ją pytanie.

To opowieść drogi, ukazująca w piękny sposób determinację Gerdy, jej wytrwałość i otwarte serce. Ta nie zraża się opryskliwością ośmiornicy, uważnie wysłuchuje wskazówek, które otrzymuje od napotkanych morskich ssaków i w końcu dociera tam, gdzie zwierzęta żyją w zgodzie i radości, do Rajskiej Zatoki Wielorybów, w której odnajduje to, czego tak bardzo pragnęła – znów może być z rodziną. Pomimo dobrego zakończenia nie jest to historia li i jedynie ciepła i banalnie miła. Ma w sobie ukryty smutek, który warto z dzieckiem omówić; nić melancholii i tęsknoty, którą podkreśla zakończenie – Gerda odnajduje brata Larsa, ale w Zatoce nie spotyka mamy i taty….

Adrián Macho w bardzo poetycki sposób kreuje otoczenie Gerdy. Jego ilustracje, z jednej strony są realistyczne, z drugiej mają w sobie wiele z baśniowości – cielska orek ozdobione są wyrazistymi tatuażami plemiennymi, pingwiny noszą ozdoby dekorowane ornamentem etnicznym, niezwykle tajemnicza jest jaskinia narwala, w której tańczące cienie i odbicia światła na wodzie przypominają pradawne malarstwo ludów pierwotnych. Ten prosty, acz nieoczywisty zabieg wprowadza do opowieści tchnienie historii, dodaje jej uroku i bezpretensjonalności.

Gdziekolwiek wyruszysz, kogokolwiek spotkasz i czegokolwiek w świecie doświadczysz, bądź zawsze sobą. Twoje serce powiedzie się we właściwym kierunku – mówią do Gerdy orki. Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu mówi nam zaś Antoine de Saint-Exupéry w „Małym Księciu”. Zbieżność ta jest z pewnością nieprzypadkowa, a prawda z niej płynąca uniwersalnie i nieustająco potrzebna nam ludziom.

Barbara Górecka