Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Skarby na wyciągnięcie ręki. Recenzja

Skarby na wyciągnięcie ręki. Recenzja
28 września 2020 Redakcja DZIECI

Jakże ważne są książki, które utwierdzają dzieci w tym, jakim bogactwem dysponujemy na co dzień. I zdecydowanie nie mam na myśli atlasów przedstawiających użyteczne elementy środowiska naturalnego, jakość węgla i jego wydobycie, kopalnie minerałów czy inne tak zwane biznesy, które od lat rujnują mniejsze i większe ekosystemy. Sprawa dotyczy skarbów, które są mniej materialne, a niosą wyraźne korzyści i wpływają na dobrostan człowieka: czyste powietrze, różnorodne barwy roślin, owoce lasu czy woda niosąca orzeźwienie, składnik niezbędny do życia.

Nina Lussa, pisarka, podróżniczka oraz mama w jednej osobie, w prostych słowach opartych nieco na strukturze przypowieści przypomina dzieciom te oczywiste prawdy – że to przyroda w jej najczystszej postaci jest naszym wspólnym dziedzictwem. W książce „Stella, Pikuś i skarby” (wyd. Literatura 2020, seria Poduszkowce) autorka dzieli się dwoma opowiadaniami – pierwsze traktuje o bajecznej wyprawie tytułowej Stelli i jej psa Pikusia oraz starszej kuzynki Joli do lasu, wspólnym odkrywaniu jego piękna, zaglądaniu do dziupli, dotykaniu mchu i wdychaniu koktajlu apetycznych leśnych zapachów. Fabuła drugiej opowieści rozgrywa się w mieszkaniu dziewczynki, w którym nastąpiła awaria hydrauliczna i zabrakło wody. To wydarzenie staje się pretekstem do dłuższej i mądrej rozmowy z fachowcem w kraciastej koszuli, dzięki której uważny czytelnik może odkryć, jak wiele wodzie zawdzięczamy. Nina Lussa nie tylko wspomina o tym, o czym zdaje się wie każdy przedszkolak – czyli o problemach suszy w dalekiej Afryce, ale słowami hydraulika wspomina o budowie ludzkiego organizmu złożonego w głównej mierze z wody, o teorii maleńkich oceanów i pamięci tego żywiołu. W subtelny sposób odkrywa zależności obecne w środowisku.

Autorką ilustracji jest Beata Zdęba, artystka na stałe współpracująca między innymi z czasopismem „Świerszczyk”. Zawarte w książce obrazy przykuwają wzrok feerią barw i wzmacniają zmysłowy wymiar opowieści, choć pewna dosłowność rysunku odbiera odrobinę poezji całemu projektowi.

Opowieść do poduszki, którą przynosi czytelnikowi Nina Lussa jest ważna, mądra, ale nieprzesadnie dydaktyczna – wiedza płynąca z opowieści to dobry punkt wyjścia do refleksji i spojrzeniu na własny stosunek do przyrody. Szczególnie poleciłabym wspólną lekturę również w plenerze, jako bezpośrednią inspirację do planowania jesiennych wypraw naturalnie wzbudzających zachwyt nad tym, czym obdarza nas natura.

Barbara Górecka / Dom Bajek