
Łagodnie o stracie
Niewielu z nas może czuć się przygotowanym na odejście najbliższej osoby. Choć same okoliczności żegnania się z życiem bywają różne – czasem to sprawa zaskakująca i bardzo niespodziewana, innym razem poprzedzona długotrwałą chorobą, co poddaje myśl o tym, że jakoś jesteśmy oswojeni ze zbliżającym się końcem, zazwyczaj jednak ów moment wywołuje silny ból. Różnie też radzimy sobie ze stratą, nieraz nagła samotność przeradza się w głęboki gniew i nieutuloną złość, rozczarowanie życiem oraz niezrozumienie, innym razem dojmujący smutek przyprawiony żalem czy rozpaczą.
Chiara Lorenzoni, włoska pisarka dla dzieci, współorganizatorka Picturebook Fest w Lecce, podejmuje temat śmierci matki w poetyckiej, subtelnej i bardzo delikatnej książce „Teraz i na zawsze” (wyd. Tako, 2024). Nic nie jest tu podane wprost, a jednak nieobecność ukochanej osoby czyni życie Ignasia i jego taty szczególnie dotkliwym. To, co było zawsze, drobne okruchy życia składające się na codzienny rodzinny krajobraz, rozsypały się niczym nieuchwytne ziarna piasku.
Spod prysznica nie dochodzą dźwięki wesołego nucenia. Omlet uporczywie się przypala. Tylko przytulania jest więcej. Przez pokój Ignasia przepływa morze łez – jego smutne słowa i ogromna wściekłość. Milczący tata żałobę przeżywa zamknięty w swoich myślach. Na zewnątrz i do wewnątrz, dwie odmienne strategie radzenia sobie z bólem.
Kiedy nadmiar smutnych słów musi znaleźć ujście oboje sięgają po piłę. Przelewają cierpienie w nową czasoprzestrzeń odkrywając, jak ważne jest pielęgnowanie dobrych, ciepłych, czułych wspomnień. Tkanie ich z nowych, pogodnych, miękkich słów. Jak przytulanie.
Lirykę tekstu ujął w misternym rysunku Marco Somà. Czyni to w charakterystycznym dla swojej twórczości baśniowym zawieszeniu między jawą, a snem. Bohaterami opowieści są zwierzęta, którym artysta nadaje cechy bardzo ludzkie. Drobiazgowo wyrysowany dom pod rozłożystym drzewem, surrealistyczno-poetyckie wątki w postaci nieoczekiwanej roślinności (bezlistne drzewo kiełkujące w wannie, kwiat rozkwitający z filiżanki) czy zaskakującego obrazu przedmiotów (włóczkowy szal), dyskretne balansowanie kolorami i fragmentami kompozycji, w których kolor wyraźnie traci natężenie budują spójną melancholijną opowieść.
Jej finał niesie nadzieję. Choć nikt nie wymaże bólu, czas pozwoli go oswoić. By zrozumieć, że miłość jest wieczna. Teraz i na zawsze.
Barbara Górecka / Dom Bajek