Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Muzeum jest we mnie. Recenzja

Muzeum jest we mnie. Recenzja
13 lutego 2022 Redakcja DZIECI

MUZEUM – słowo to samo w sobie niesie bardzo różne skojarzenia. Często, niestety, są to niespecjalnie przyjemne wspomnienia: duże smutne sale z błyszczącymi parkietami pachnące pastą do podłóg oraz surowym spojrzeniem strażnika, z nieodłącznym niemal wyrytym wszędzie hasłem NIE DOTYKAĆ. Miejsce, w którym czujemy się jak intruzi. Na szczęście ten wizerunek mocno ewoluuje, instytucje muzealne kładą coraz większy nacisk na edukację kierowaną do różnych grup wiekowych. Wśród gości szczególnie ważne są dzieci i to o nich myśli się w bardziej ukierunkowany sposób. Sama mam cudowne wspomnienia moich galeryjnych praktyk studenckich – najbardziej ceniłam sobie spotkania z dziećmi, które po raz pierwszy przekraczały próg muzeum. Ich zachwyt, emocje, otwartość, szczere reakcje dawały tyle świeżości.

Właśnie o takim czystym spojrzeniu, a także o odczuwaniu sztuki w ciele, poddawaniu się nastrojom obrazów oraz rzeźb, ich barwom czy energii opowiada książka Susan Verde „W muzeum” (wyd. Mamania, 2021). Mała dziewczynka przemierza muzealne sale nie tyle spoglądając, co uważnie patrząc na obecne w nich dzieła sztuki. Dostrzega delikatność tańca i wirujący układ rozgwieżdżonego nieba. Interpretuje skomplikowanie figur geometrycznych, jak i poddaje się filozoficznej głębi myślenia zaklętej w kamiennym posagu. Reaguje smutkiem na dominujący kolor błękitu, staje się głodna stojąc przed martwą naturą z wizerunkiem soczystych jabłek. Wędrując od obrazu do obrazu ma ochotę na ruch, szuka dynamizmu ciała, który najlepiej odwzoruje napięcie podziwianej kompozycji. Nie ma znaczenia, czy artysta przedstawił scenę rzeczywistą, czy podążał drogą abstrakcji – liczy się wrażenie, ślad, który obraz czy rzeźba pozostawiły w dziewczynce.

Kiedy bohaterka książki staje przed czystym białym płótnem w jej głowie pojawia się kłębowisko myśli. W twórczym akcie jej umysł buduje własne ścieżki, które zostaną w sercu dziewczynki na długo po zamknięciu muzeum.

Peter H. Reynolds, który pracuje często w ducie z Susan Verde zapisując filozoficzne myśli pisarki ekspresyjną kreską rysunku, również i w tej książce podąża charakterystycznym dla siebie śladem. Ilustracje umiejscowione na gładkim białym tle skomponowane zostały drogą celowego ograniczania szczegółu, by podkreślić to, co stanowi ich istotę. Artysta nie skupia się na wyznaczaniu przestrzeni za pomocą perspektywy, koncentrując się przede wszystkim na dziewczynce, jej emocjach czy ruchu wynikającego z kontaktu z dziełem. Peter H. Reynolds portretuje także kanoniczne obrazy czy rzeźby, wielbiciele historii sztuki zapewne uśmiechną się na widok Myśliciela Rodina, Baletnicy Degasa czy kompozycji abstrakcyjnych Miró.

„W muzeum” to książka, która daje impuls do innego, otwartego spojrzenia na instytucję, jaką jest muzeum. Dajmy szansę tym gmaszyskom, spróbujemy oddać dzieciom pole do interpretacji – z pewnością na tym skorzystamy.

Barbara Górecka / Dom Bajek