Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Zapraszamy do kuchni! Recenzja.

Zapraszamy do kuchni! Recenzja.
15 czerwca 2020 Redakcja DZIECI

Każdy rodzic – czy ten dopiero początkujący, czy już bardziej doświadczony marzy o tym, by jego dziecko było zdrowe. Zdrowie rozumiane jest w wielu szerokich aspektach, jednak często łączymy je z odżywaniem czy zrównoważoną dietą, która wspomaga rozwój fizyczny i psychiczny, wspiera wzrost czy układ odpornościowy człowieka. Mamy przecież świadomość tego, jak ważne jest to, co jemy i w jaki sposób to czynimy.

Tymczasem bywają nadal dzieci niechętnie siadające do stołu, mające opór przed poznawaniem nowych smaków, bardzo często, niestety, z etykietką niejadków. Czy jest jakiś sposób, by to zmienić? Annabel Woolmer otwiera przed nami swoją drogę – proponuje wspólne gotowanie już z najmłodszymi dziećmi.

Jej książka „Małe rączki w kuchni” (wyd. Mamania, 2020) to nietuzinkowy tytuł poświęcony filozofii rodzinnego kolektywnego kucharzenia. Autorka nie kieruje jej do rodziców dzieci szkolnych, które siłą rzeczy są już całkiem samodzielne i mogą stanowić solidną pomoc w kuchni. Wprost przeciwnie – zaprasza do kuchni rodziców z dziećmi w wieku 1-4 lat (choć dodam od siebie, że książka sprawdzi się także ze starszakami). Cóż wartościowego niesie w sobie ta opcja poza wizją zasypanej mąką podłogi w kuchni czy surowego ciasta wtartego w spódnicę?

Autorka w obfitym wstępie wyjaśnia ważność chwil spędzonych wspólnie przy gotowaniu, podkreśla ich wartość rozwojową: dziecko uczy się odmierzać, przesypywać, mieszać, poznaje faktury i różnice pomiędzy mąką czy solą, twardością surowej marchewki i sprężystością pomidora. Obserwuje proces zmiany zachodzącej przy gotowaniu jajek. I – co ogromnie ważne – ćwiczy własną samodzielność i tym samym naturalnie wspiera poczucie sprawczości i własnej wartości. Na deser dodać można jeszcze takie argumenty jak poznawanie sposobu przygotowania posiłku (cóż, samo na stole się nie zjawi), czy inicjowanie próbowania nowych smaków oraz kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych. W tym świetle warto więc może przymknąć oczy na bałagan, który musi pojawić się w kuchni, przynajmniej na początku tej przygody.

Annabel Woolmer nie tylko daje nam dobrą teorię, ale także inspiruje do praktyki umieszczając w książce kilkadziesiąt przepisów na różne okazje i o różnym stopniu trudności, każdy okraszony zdjęciem. Na zaostrzenie apetytu podam tylko kilka przykładów: sos Tzatziki, bezjajeczne kulki arancini, owocowo-jogurtowe kubeczki, fritatta czy zapiekana jajka po benedyktyńsku. Przepisy zostały podzielone tematycznie na śniadania, przekąski, obiady i kolacje.

Nie pozostaje nic innego jak zakasać rękawy, przyodziać się w stosowny fartuszek i ruszyć z dzieckiem w sam środek kuchennej przygody. Można śmiało zacząć od prostych dań, by nabrać wiatru w żagle i podryfować w stronę tych nieco bardziej skomplikowanych. Mamy już kompas w postaci książki 🙂 Życzę zatem pomyślnych wiatrów!

Barbara Górecka / Dom Bajek