Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Ratownik Strachajło. Wakacyjna bajka!

Ratownik Strachajło. Wakacyjna bajka!
7 lipca 2023 Redakcja DZIECI

Pewien Strachajło bardzo się bał. Bał się rzeczy malutkich i ogromnych, a także tych średnich i tych zwyczajnie dużych i małych. Gdy nauczyciel matematyki kazał mu samodzielnie rozwiązać zadanie, tak nie potrafił się skupić, że obgryzł cały ołówek, wygniótł zeszyt i z płaczem wybiegł z sali, nawet nie przeczytawszy uprzednio danego zadania. Kiedy zaś był zaproszony na imieniny i dostał swój talerz z ciastkiem czekoladowym, nie przełknął ani kęsa, mimo że miał na nie ogromną ochotę. Jednakże bał się, że ubrudzi sobie buzię i wszyscy będą się śmiać. Wolał powiedzieć, iż bardzo boli go brzuch. Ślinka mu leciała, ale postanowił obejść się smakiem. Kiedy indziej mama poprosiła go, żeby pojechał rowerem kupić bułki. Na samą myśl o rowerze włos stawał mu dęba. Bał się, że straci nad nim kontrolę i wyląduje na drzewie. Dlatego też prowadził rower obok siebie, z zawieszoną na kierownicy reklamówką. Zajęło mu to dużo czasu,
jednakże nie potrafił poskromić swojego strachu. Wszędzie dookoła widział mogące wydarzyć się katastrofy i nieszczęścia, dlatego stale się bał, trząsł, pocił, był nerwusem nie z tej ziemi.

Pewnego dnia nadeszło lato i wszystkie dzieci jeździły nad jezioro się kąpać. Strachajło również jeździł, ale całe dnie spędzał na kocu na brzegu, bo nie mógł pojąć jak inni nie boją się, że utopią się w stawie. Ale w głębi serca bardzo chciał nauczyć się pływać i bawić się, jak inne dzieci. Woda i wodne harce tak bardzo go pociągały…

Widziała to mała Ida, sąsiadka, która również pluskała się chętnie w wodzie. Podeszła ona do Strachajły i powiedziała

– Kochany Strachajło, chodź ze mną na pomost, widziałam przy brzegu rodzinę raków, moglibyśmy razem je pooglądać. Nie musisz wchodzić do wody, widać je od razu gdy staniemy na wejściu na pomost.

– Strachajło pomyślał chwilkę i stwierdził, że nie grozi mu tam chyba żadne ogromne niebezpieczeństwo, nie wejdzie przecież do wody. Tak więc poszli razem. Następnego dnia Ida powiedziała do chłopca

– Wiesz Strachajło, kiedy stoję w wodzie po kostki, widzę maleńkie rybki pływające wokół moich stópek. Chcesz też je zobaczyć? Nie będziemy wchodzić do wody dalej, niż do kostek.

– I nasz bohater znów zrobił w głowie rachunek niebezpieczeństw i postanowił wejść, mimo że dosyć znacznie się bał. Kolejnego dnia Ida rzekła

– Gdy wejdziemy do wody po kolana będziemy mogli się chlapać, jest dziś tak gorąco, nie masz ochoty na małą ochłodę?

– A że dzień był rzeczywiście upalny, Strachajło zgodził się. Bał się ogromnie, ale wodne harce były bardzo kuszące. Ponadto zawsze była z nim Ida, więc nic złego stać się nie mogło. I tak w kolejnych dniach wszedł do wody po pas, następnie po brzuch i tak dalej. Dostał również od przyjaciółki ogromne, dmuchane koło i powoli, powolutku uczył się pływać. Krok po kroczku, z przeogromniastym strachem oswajał się z wodą, a Ida zawsze była przy nim i uspakajała go. Gdy widziała, że strach jest zbyt duży, mówiła na przykład – zmarzłam w tej wodzie, chodźmy już na brzeg, dobrze?

– Widziała wtedy jak chłopiec uspakaja się, ale jest też dumny w skrytości ducha ze swych postępów. I tak upływało lato. I kto by pomyślał, Strachajło nauczył się w końcu świetnie pływać. A dziewczynka widząc to, wpadła na prawdziwie genialny pomysł. Widząc jak gibki i szybki jest w wodzie, pomyślała, że mógłby zostać ratownikiem. Oczywiście najpierw Strachajło stanowczo odmówił, widząc w głowie topielców, podwodne przeszkody, morskie potwory. Ale po paru dniach postanowił jednak schować swój strach do kieszeni i spróbować.

Egzamin zdał po raz pierwszy w życiu śpiewająco. Nikt nie widział, jak strasznie się trząsł, bo tak świetnie pływał, że nauczyciel był zachwycony. I tak został ratownikiem. Ratownicy ponoć niczego się nie boją. Ale on się bał i, o dziwo, bardzo mu to pomagało. Potrafił szybko przeciwdziałać niebezpieczeństwom, reagował już przy najmniejszej obawie, że dana wodna psota mogłaby się skończyć źle. Katastrofy, które wciąż widział w swojej głowie sprawiały, że był czujny i uważny. I tak chłopiec został wspaniałym i cenionym ratownikiem, a strach tylko mu pomagał…

Alina Lukoszek-Dichev