Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Balonowa 5. Recenzja.

Balonowa 5. Recenzja.
23 stycznia 2020 Redakcja DZIECI

Jak dobrze mieć sąsiada!

Bajecznie jest mieszkać w starym dużym domu. Jeśli w dodatku jest to zdobna stuletnia kamienica pełna fikuśnych mieszkań, wykwintnych balkonów, zwieńczona tajemniczym poddaszem już sam ten fakt może stać się przyczynkiem do stworzenia interesującej historii.

„Balonowa 5” to z pozoru adres zwyczajny jak wszystkie inne, ulica Jana Matejki czy Wojska Polskiego, w Poznaniu, Toruniu czy Wrocławiu. Mikołaj Pasiński umiejscawia przy Balonowej właśnie taką barwną kamienicę, z jedenastoma mieszkaniami i licznymi lokatorami (wyd. Egmont, seria ART. 2019). Spacer po domu rozpoczynamy punkt siedemnasta piętnaście. Dzień jest jasny, liście na drzewach mienią się wszystkimi odcieniami zieleni, ptaki swobodnie kreślą ósemki na niebie. Tymczasem wewnątrz kamienicy toczy się zwyczajne życie jej mieszkańców: na parterze pod jedynką słynny raper Myszka poszukuje kapelusza, pod dwójką Małpy pieką ciasto Piegowaty Orangutan (ach, jest i przepis!), Kot spod czwórki nagrywa odgłosy ptasząt, Czarna Pantera z piątki pielęgnuje kwiaty… Z daleka dochodzi odgłos chrapania (Hipopotamy uwielbiają poobiednie drzemki) oraz ćwiczeń muzycznych Pajęczej Orkiestry (a każdy z Pająków gra na arcywymyślnym instrumencie, w skład orkiestry wchodzą między innymi bimbafon, świergołajka i fikotar). Wybija osiemnasta i taras na dachu zaludnia się sąsiadami – niewielką przestrzeń wypełnia gwar miłej rozmowy, uważne spojrzenia, słowa zachwytu nad ciepłym jeszcze ciastem. Nietoperz prezentuje długo ćwiczony układ taneczny, Myszka rapuje,Pajęcza Orkiestra z zapałem akompaniuje wykonawcom. Ot, tradycyjny, cotygodniowy bal sąsiedzki…

Te miłe scenki rodzajowe ilustruje Gosia Herba, która nie raz pokazała, jak sprawnie żongluje nawiązaniami do ilustracji lat 50-tych. Odczuwa się to nie tylko w samej formie zwierząt (Czarna Pantera śmiało mogłaby wyjść spod ręki ćmielowskiego ceramika), ale także w detalach ich otoczenia – na stole stoi fenomenalny wazon z motywem żurawia, mieszkania wypełniają wdzięczne fikusy, abstrakcyjne pająki zdają się wibrować od jazzu. Żywiołowe kolory przypominają późne malarstwo Matisse’a, wazony, misy, naczynia to wykapane „pikasy”. Już samo oglądanie tej książki to uczta dla oczu.

Tak się składa, że sama mam szczęście mieszkać w takiej kamienicy. Taras na dachu zastępuje nam malownicze podwórko, na którym spotykamy się z sąsiadami, może nie co tydzień, acz dość regularnie. Cenię sobie tę naszą kamieniczną różnorodność – mamy prawników i grafików, tancerkę i programistę, nauczycieli i botaników. Bo kamienica to taki mikroświat, kosmos w swojej jedynej skali, o który warto zadbać. By żyć w zgodzie, radości i przyjaźni.

Barbara Górecka / Dom Bajek