Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Refleksje listopadowe. Recenzja

Refleksje listopadowe. Recenzja
2 listopada 2021 Redakcja DZIECI

Listopad, jak żaden inny miesiąc, jest nostalgiczny i wywołuje nastroje co najmniej filozoficzne. Jesienna aura, która ze złoto-słoneczno-ognistej powoli wkracza w fazę wilgoci, chłodu i mgieł przygotowując świat do nadejścia zimy tka poezję zanikających barw, miarowy rytm kropel deszczu oraz odgłosów kaloszy w kałużach. Nieuchronność zmian pór roku, a co się z tym wiąże upływu czasu, jest zdecydowanie bardziej zauważalna.

Sięgając po „Dolinę Muminków w listopadzie” Tove Jansson (wyd. Nasza Księgarnia, nowe wydanie z 2020) zastanawiałam się, na ile listopadowe doświadczenie w Skandynawii jest odzwierciedlone w tej książce. Różni się ona bowiem od innych części serii, choć nadal łączy je wszystkie wielowarstwowość poruszanych wątków. Tove Jansson fenomenalnie potrafi wpleść pytania i złożone zagadnienia, które po cichu wydobywa spod powierzchni serdeczności i ciepła Doliny Muminków, czyniąc tym samym z opowieści literaturę odczytywalną na wielu poziomach. Jej sposób budowania narracji, ciekawe pomysły fabularne i rozważania natury filozoficznej pozwalają wykroczyć daleko poza trywialną wesołą opowiastkę – dzięki czemu po Muminki z powodzeniem mogą sięgnąć czytelnicy w różnym wieku, odnajdując kolejne warstwy znaczeniowe.

W listopadzie zaś Muminków w Dolinie nie ma. Ich zaskakującą nieobecność odkrywamy po trochu, wraz z bohaterami, którzy wiedzeni wewnętrznym instynktem ruszają przed siebie, by odwiedzić charakterystyczny błękitny dom. Każdy z nich: Włóczykij, Paszczak, Filifionka, Wuj Truj, Mimbla i Homek Toft stają przed swoimi lękami, przyzwyczajeniami, a nawet głęboko skrywanymi uczuciami, a poprzez niemożność spotkania z Muminkami dokonują wewnętrznej konfrontacji z samym sobą.

Tove Jansson nie ocenia swoich bohaterów, dając im przestrzeń na przemyślenia, nieoczekiwane być może nawet dla nich samych reakcje. Pozwala na poczucie własnego strachu, tęsknoty… ich ważne przemyślenia umieszczając na tle mokrych od deszczu liści, zamglonych ścieżek, przenikającej do szpiku kości jesieni.

Nie miałam okazji przebywać w Skandynawii o tej porze roku, ale coś wewnętrznie podpowiada mi, jak bardzo ta opowieść osadzona być musi w szwedzkim czy fińskim doświadczeniu jesiennej aury. Z wielką przyjemnością dałam się porwać tym nastrojom chłonąc każde słowo, niespiesznie i łagodnie. „Dolinę Muminków w listopadzie” czytamy też rodzinnie, przed snem, otuleni w ciepło kołder, właśnie teraz – w najlepszym na tę lekturę czasie.

Barbara Górecka / Dom Bajek