
W pierwsze Święto wcześnie wstałem, gdyż coś sobie obiecałem. Mianowicie, że zobaczę gdzie świąteczny zając skacze. Z kuchni pachnie już śniadaniem, wszystko jest przygotowane. Jaja piękne, kolorowe - zając pomógł i gotowe. Do ogrodu biegnę pędem, ujrzeć chcę zajęczą gębę. Prezenciki pochowane, zając przepadł już na amen. Siadłem smutny przy okienku, z dala od wszelkiego zgiełku. Patrzę – ogród – a tam – kto to? Zając puszcza do mnie oko.
Alina Łukoszek-Dichev