Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Recenzja: „Tańcz, Córko Księżyca”.

Recenzja: „Tańcz, Córko Księżyca”.
1 lipca 2019 Redakcja DZIECI

Tańcz, póki możesz.

Trudno znaleźć piękniejszy sposób ekspresji niż taniec. Muzyka i rytm stanowią mieszankę, która wyzwala energię i naturalną potrzebę ruchu, to siła zakorzeniona w człowieku wieki temu, do dziś zachwycająca, ale i czasem onieśmielająca. Jak bardzo jesteśmy związani z tańcem wie każdy, kto widział niemowlęta czy małe dzieci reagujące na akompaniament, niezależnie od tego, czy melodia jest szybka i pulsująca, czy płynie spokojnie i relaksuje.

W kręgu kultury europejskiej bliższa jest nam forma tańca mniej lub bardziej skodyfikowanego, małe dziewczynki marzą o byciu baletnicą i pełne skupienia ćwiczą pozycje oraz choreografie. Wielobarwne korowody artystów w strojach ludowych także wpisują się w taniec ujęty w reguły, jak najpełniej prezentujący kulturę danego regionu, urodę czerwonolicych dziewcząt o długich warkoczach czy tężyznę fizyczną młodych mężczyzn. Tymczasem podświadomie tkwi w nas tęsknota za ruchem bardziej dzikim, nieuregulowanym, za to pełniej wyrażającym emocje.

„Tańcz, Córko Księżyca” (wyd. Zakamarki, 2019) to opowieść niezwykła na wiele sposobów. Kouam Tawa, pisarz i dramaturg z Kamerunu, w historii tańca jednej kobiety zawarł wszystko to, co składa się na życie – młodość i starość, przyszłość i przeszłość, miłość i oczekiwanie… Jest to poetycka opowieść o córce bębniarza i pieśniarki, która przyszła na świat w afrykańskiej wiosce, gdy na nocnym niebie królowała pełnia księżyca. Od dnia jej narodzin dziewczynce towarzyszyły muzyka i śpiew, wzrastając, z miesiąca na miesiąc i roku na rok dziewczynka, później kobieta, czarowała magią swojego tańca. Mieszkańcy wioski ufali jej tak bardzo, że tańcem wypraszała deszcz, gdy susza trwała zbyt długo lub prosiła słońce o delikatność, gdy żar był zbyt niebezpieczny. Córkę Księżyca poznajemy jako staruszkę, która idzie wytrwale mimo ciężkich stóp i braku sił, idzie, by móc cieszyć się tańcem swoich najbliższych przyjaciół – ptaków.

Ta poetycka historia zachwyca nie tylko barwą wielu emocji, nie brakuje jej bowiem także cienia (choć interpretacja losu tancerki zostaje otwarta i wcale nie jest oczywista), ale także warstwą słowną. Opisana jest w krótkich zrytmizowanych zdaniach, które między innymi poprzez swoistą powtarzalność wprowadzają pewien rodzaj pulsu, tak charakterystycznego dla żywiołowego tańca afrykańskiego. Czytając tę książkę moim dzieciom wyobrażałam sobie, jak matka Córki Księżyca przyobleka te słowa w zjawiskową pieśń.

Fascynują także, mocnym kolorem i geometryzacją, ilustracje Freda Socharda. Kontrastowe formy nawiązujące do tradycyjnej sztuki afrykańskiej fenomenalnie dopełniają fabułę, skupiając uwagę czytelnika przede wszystkim na magii i sile życia mieszkańców wioski, pokazując także w piękny sposób filozofię przemijania i połączenia ze światem natury.

Po lekturze tej książki trudno zasnąć, ciało same rwie się do tańca, stopy dążą do mocnego kroku i silnego spotkania z ziemią, a ręce chętnie przyoblekłyby się w wielobarwne bransoletki. Pozwólmy im na to, niekontrolowany dziki taniec w salonie czy ogrodzie jest nie tylko świetną rodzinną przygodą czy okazją do rozruszania ciała, to dostępne bezpłatnie i nieograniczenie narzędzie pracy nad emocjami, oczyszczaniem się ze złości czy żalu ku czystej radosnej energii.

Barbara Górecka