Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Szkoła nie powinna być miejscem, gdzie ktokolwiek się męczy

Szkoła nie powinna być miejscem, gdzie ktokolwiek się męczy
11 sierpnia 2022 Redakcja DZIECI

Szkoła – to miejsce, które jak niewiele innych wzbudza szeroki wachlarz emocji. Im jesteśmy starsi, tym bardziej łaskawym okiem spoglądamy na jej mury wspominając szalone wybryki, klasowe zabawy, pierwsze szkolne dyskoteki czy zakochania. Jest i druga strona medalu – ciężka praca, uczenie się detali, które nie zawsze nas interesowały, stres przed sprawdzianami, nauczyciele, którzy się „uwzięli”. Z biegiem lat obserwujemy system z różnych punktów widzenia, z ucznia przekształcając się w rodzica, który nie tylko mierzy się z odczuciami własnego dziecka, ale i konfrontuje je ze swoimi.

Zofia Stanecka w kolejnym tomie przygód o wesołej i czupurnej Basi, ukochanej bohaterce kolejnych roczników przedszkolnych czytelników, charakterystycznym dla siebie lekkim piórem zbiera te wszystkie kwestie w jednym opowiadaniu. Fabuła opublikowanego niedawno tomu „Basia i szkoła” (wyd. HarperCollins, 2022, ilustracje Marianna Oklejak) rozgrywa się w domu Basi i Janka podczas wizyty ich starszego kuzyna Antka. Toczą bardzo poważne rozmowy na temat szkoły – dziewczynka marzy o tym, by już się uczyć w szkolnej ławce, tymczasem jej starszy brat wyśmiewa jej niedostateczny do tego wiek. Antek dodaje do dyskusji własne spojrzenie – on chciałby móc zrezygnować ze szkoły, najlepiej uciec gdzieś daleko, podróżować po całym świecie i w ten sposób doświadczyć szkoły życia. Jeszcze inaczej spoglądają na temat mama z ciocią, przyłapane przypadkiem na rozmowie przez ukrywające się pod stołem dzieci.

Zofia Stanecka nie rozstrzyga, czy szkoła jest dobra – raczej wskazuje na różne ścieżki, którymi nauczanie może podążać. Wspomina o szkołach alternatywnych i nauczaniu domowym – to ono zainspiruje rodzinę do spontanicznej lekcji matematyki podczas pieczenia ciastek. Dzieci pieczołowicie obliczają proporcje, a także każdemu należny przydział, potem ćwiczą literki malując je na wypiekach patyczkiem umoczonym w czekoladzie. Opowieść kończy się w… szkole, w której mama zapoznaje Basię ze swoją pierwszą wychowawczynią. Tak zobaczona placówka już nie jawi się oczom Basi niedostępnie czy strasznie, a raczej przyjaźnie.

Perypetie Basi, opublikowane w bogatym wielotomowym cyklu, są doskonałym sposobem na oswajanie różnych emocji. W tym przypadku bardzo pomogą dzieciom szykującym się, by po wakacjach przejść w progi nowego etapu edukacji. Bo w Basi i jej rodzinie każdy znajdzie swoje odbicie, nie zawsze pełne, zazwyczaj jednak bardzo krzepiące.

Barbara Górecka / Dom Bajek