Lubię, gdy moje oczy natrafiają na mocny kolor. Soczysta czerwień dojrzałych truskawek, pachnąca zieleń wiosennej trawy, żółty puch maleńkich kurcząt czy błękitne niebo… Otacza nas wiele barw, a różnorodność ich odcieni potrafi wzbudzić szczery zachwyt.
Nic więc dziwnego w tym, że wiele książek dla najmłodszych jest nim właśnie poświęconych, maluszki z chęcią przyglądają się wielobarwnym stronom i uczą rozpoznawania oraz dopasowywania kolejnych kolorów oraz ich nazw. „Moja pierwsza książka o kolorach” opublikowana w serii Akademia Mądrego Dziecka. Odkrywaj i baw się (wyd. Egmont, 2020) to kartonowa publikacja pomyślana jako wsparcie w edukacji najmłodszych czytelników. Zespół autorów (Amy Oliver, Aimée Chapman oraz Natalie Munday) opracował interesującą koncepcję opartą na zestawieniu czytelnych i bliskich dziecku przedstawień fotograficznych, które reprezentują dany kolor oraz stron z otwieranymi okienkami stymulującymi do aktywnego kontaktu z książką.
Przykłady kolorów bywają oczywiste (żółta cytryna, zielony groszek, różowa sukienka) oraz nieco bardziej zaskakujące i poszerzające percepcję malucha (żółte krzesełko, zielony traktor, niebieskie guziki czy pomarańczowa kurtka). Strony z zadaniami zachęcają zaś maluszki do samodzielnego odkrywania i zdobywania wiedzy na miarę ich możliwości poznawczych: uśmiechnięta Nela zachęca do tego, by otworzyć jej walizkę i znaleźć w niej niebieskie przedmioty, wesoła Jessie rysuje kredkami pogodne obrazki, a zadaniem dziecka jest odgadnięcie, jakich barw użyła tworząc swoje dzieła sztuki. Odpowiedzi kryjące się pod tekturowymi okienkami prowokują do zabawy i przy okazji w naturalny sposób wspomagają proces uczenia się.
Scenariusz książki jest przemyślany, co z pewnością jest największym atutem tej publikacji. Mając jednak w pamięci niezwykłej urody książki dla najmłodszych ilustrowane kapitalnymi wyszywanymi kompozycjami Elżbiety Wasiuczyńskiej („Moja pierwsza książka o pojazdach” oraz „Mój pierwszy alfabet”), opublikowane dekadę temu również przez wydawnictwo Egmont, odczuwam niedosyt. Jako zwolenniczka dobrej ilustracji w literaturze dla dzieci chciałabym, by zamiast fotografii pojawiły się obrazy rozwijające i wzbogacające wyobraźnię dziecka w mniej dosłowny sposób.
Barbara Górecka / Dom Bajek