Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Recenzja: „Na zawsze przyjaciele”.

Recenzja: „Na zawsze przyjaciele”.
15 lipca 2019 Redakcja DZIECI

– Puchatku?
– Tak Prosiaczku?
– Nic, tylko chciałem się upewnić, że jesteś.

Ten niezwykle często (i słusznie!) przywoływany cytat z „Kubusia Puchatka” Alana Alexandra Milne jest dla wielu kwintesencją przyjaźni, relacji ważnej, a jakże trudnej. By więź była mocna i trwała latami potrzeba przecież narzędzi – miłości, empatii, zrozumienia, cierpliwości. I przede wszystkim otwartego umysłu i serca, by móc zaakceptować drugą osobę z różnymi jej cechami, tak często różniącą się od nas samych.

Dzieciom łatwiej przychodzi nawiązywać relacje, mają w sobie tą szczególną prostolinijność i szczerość, której można tylko pozazdrościć. Jednak za naukę umiejętnego korzystania ze wspomnianych narzędzi odpowiadamy my, rodzice, pierwsi przewodnicy dziecka na tym niełatwym życiowym szlaku. I znów możemy posiłkować się książką, i to nie byle jaką – to już piąty tytuł napisany i zilustrowany dla wydawnictwa Ezop przez znakomity tandem Przemysława Wechterowicza oraz Emilii Dziubak. „Na zawsze przyjaciele” (wyd. Ezop, 2018) to historia dwóch zwierzęcych rodzin, które łączy jedno – miejsce zamieszkania, którym jest stare drzewo o szerokim pniu. W dorodnym dębie, u jego podnóża, żyje mały królik, nad jego głową tajemniczą dziuplę zamieszkują sowy. Znają się od urodzenia, ale jest to znajomość li i jedynie symboliczna, bowiem wtedy, gdy króliczek otwiera oczy gotów na harce po leśnej polanie, sowa zapada w sen, a gdy nadchodzi noc jest odwrotnie – w mieszkaniu na „parterze” rozlega się odgłos miłego dla ucha króliczego chrapania, a sówka rusza na nocną wyprawę. Początkowo tylko dzięki opowieściom rodziców wiedzą o swoim istnieniu z każdym dniem coraz bardziej pragnąc poznać się osobiście.

Ta prosta historia kryje w sobie genialny pomysł i zaskakującą puentę, oto w nieskomplikowanej fabule zawiera się mądrość niejednego opasłego tomu literatury z zakresu psychologii, oczywiście uszyta na miarę umysłów małych czytelników. Piękny dwugłos o różnicach w charakterze, trybie życia, umiejętnościach, a jednocześnie o tym, że niezależnie od tego wszystkiego wszyscy mamy tą samą potrzebę – bliskości drugiej osoby.
Magię tej opowieści budują gęste ilustracje Emilii Dziubak, obrazy ujęte w ramy z gałęzi, liści, traw, które budują głębię oraz pewną intymność rysunku, trochę jakby czytelnik był, ukrytym w bujnym poszyciu lasu, niewidocznym cichym świadkiem tej uroczej historii. Część wydarzeń rozgrywa się nocą, co Dziubak ilustruje po mistrzowsku, kreując las z jednej strony realistycznie drobiazgowy, z drugiej zwyczajnie czarodziejski.
I choć „Na zawsze przyjaciele” może kojarzyć się z ładną i sentymentalną laurką, niczym czułe wpisy dziewczynek do kartek pachnących pamiętników, nie ujmuje jej to ani wdzięku, ani mądrości.

Barbara Górecka
www.dombajek.pl