Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

„Linka w Mysim Mieście”. Recenzja

„Linka w Mysim Mieście”. Recenzja
1 czerwca 2024 Redakcja DZIECI

Czerń

Literatura dla dzieci w większości oferuje najmłodszym czytelnikom narracje optymistyczne, oparte na radości i budujące pozytywny obraz świata. Nawet jeśli w fabule pojawia się konflikt czy wyzwanie, bohater dobrze sobie z nim radzi, a sens jest krzepiący i niesie wzmocnienie. Wielu autorów czy wydawców unika przysłowiowej czerni – omija się grozę, omija się strach, omija się wiele emocji w imię otaczania dziecka wizją bezpiecznego dzieciństwa. Tymczasem obraz realnego świata bywa bardzo różny i niekoniecznie pogodny, a dzieci, podobnie jak dorośli, także mierzą się z wieloma trudnościami. Przeżywanie ich wspólnie z bohaterami książek to jedna z dróg budowania wrażliwości. I mam na myśli każde dziecko, nie tylko osobę, której dane wyzwanie osobiście dotyczy jej życia. Lektura o rozwodzie daje szersze pole widzenia dzieciom z rodzin bez tego doświadczenia. Opowieść o żałobie, stracie, chorobie – to literackie pole nabywania wiedzy i konfrontowania się z własnymi emocjami.

„Linka w Mysim Mieście” Katarzyny Ryrych (wyd. Albus, 2023) to wielowarstwowa i bardzo poetycka opowieść o depresji rodzica. W domu Linki wiele rzeczy dzieje się w odwróconym porządku. Odkąd tata odszedł z Panią Ś. (bardzo subtelna metafora śmierci), regularnym gościem bywa Pani D., koścista kobieta o czarnej twarzy. Dobrze znająca tę przestrzeń postać choroby dotyka mamy dziewczynki. Bywają dni, gdy kilkulatka jest zdana tylko na siebie, samotna i pozbawiona opieki, mimo obecności mamy.

Pewnego dnia zdarza się coś, co wywołuje szereg kolejnych wydarzeń. Linka na jakiś czas trafia do domu zastępczego, bez wiedzy o tym, co się właściwie stało. Brak informacji, jakże łatwo tłumaczony wiekiem dziewczynki, pozbawia ją i tak zaburzonego już wcześniej poczucia bezpieczeństwa. Ratunkiem okazują się myszy i ich Mysie Miasto, do którego Linka przenosi się za pomocą czarów…

Katarzyna Ryrych nie podaje niczego wprost. Zostawia ślady, którymi podąża czytelnik, poetyckie tropy – naprowadzające, ale też zostawiające wiele dla umysłu czytelnika. W tym dialogu ważną rolę pełni warstwa emocjonalna, myśli i obserwacje uczuć Linki, jej wrażliwość oraz potrzeby. Drugim dnem jest to, co bardziej zrozumieją dojrzalsi odbiorcy – niemoc systemu opieki społecznej, cicha zgoda otaczających rodzinę osób dorosłych, brak odpowiedniej pomocy. Wszystko to podane w kontekście depresji, choroby, która chce odebrać Lince mamę, która sprawia, że to mała dziewczynka musi stać się za siebie odpowiedzialna, co zdecydowanie wykracza poza możliwości jej wieku.

Poetycką treść dopełniają ilustracje Marianny Sztymy. Jej malarska wrażliwość wspaniale oddaje nastrój książki, baśniowe wątki świata myszy, nowych przyjaciół dziewczynki dają oddech, ale też czynią z całości jeszcze pełniejszy obraz. Bo choć temat książki jest trudny i smutny, nie jest to lektura przytłaczająca. Wprost przeciwnie – podana jest w sposób dojrzale traktującym dzieci, z szacunkiem, ale też zrozumieniem dla ich potrzeb. To bardzo potrzebna i ważna książka.

Barbara Górecka / Dom Bajek