Please select a page for the Contact Slideout in Theme Options > Header Options

Piernikowa miłość. Recenzja: „Jadzia Pętelka piecze pierniki”.

Piernikowa miłość. Recenzja: „Jadzia Pętelka piecze pierniki”.
20 października 2020 Redakcja DZIECI

Jeszcze zanim zabrzmią w radioodbiornikach nostalgiczne piosenki z dzwoneczkami i wszystkie liście zyskawszy bajeczne kolory podryfują z gałęzi na trawnik w podniebnym tańcu w wielu wydawnictwach pachnie już piernikami. Niech to nas nie dziwi, co roku półeczka z zimowymi książkami staje się coraz bardziej obszerna – i dobrze, warto celebrować rodzinne aromatyczne wieczory, to nie tylko wzmacnia nasze więzi, ale też buduje ciepłe wspomnienia z dzieciństwa.

„Jadzia Pętelka piecze pierniki” Barbary Supeł, najnowszy tom przygód małej brunetki o dużych oczach, to opowieść o jednym z zimowych dni wypełnionych po brzegi przyjemnościami (wyd. Zielona Sowa, 2020). W pętelkowym mieszkanku praca wre, zbliża się Gwiazdka, mama z dziećmi tworzy dekoracje: papierowe bombki mieniące się od bibuły i brokatu. Jadzia bardzo chce towarzyszyć bratu w wyklejaniu, jest tylko jeden problem – klej na gorąco nie nadaje się dla jej małych rączek. Wtedy do akcji wkracza tata zapraszając córeczkę do kuchni na wspólne pieczenie pierniczków.

Od tej chwili fabuła nabiera rumieńców, a raczej zapachów. Jadzia ugniata ciasto (i przy okazji odkrywa, jak kruche skorupki mają jajka), dodaje aromatyczne przyprawy, a jej wesoła buźka szybko pokrywa się cieniuteńką warstewką białej mąki. Jest i wałkowanie, wykrawanie, dziurkowanie, pieczenie… a potem apetyczny ciąg dalszy tej pysznej przygody – lukrowanie i zdobienie gotowych ciasteczek. Najpiękniejsze pierniczki trafiają od razu na choinkę (lub w pysk sprytnego psa), te z rozmazanym lukrem czy sklejone zjadane są w jednej chwili 🙂

Ta ciepła, rodzinna historyjka idealnie nadaje się na czytanie wieczorową porą. Najlepiej tuż przed weekendem, by od rana, w dzień wolny od przedszkola czy szkoły, móc od razu zarobić ciasto, sięgnąć po słodki miód, cynamon i goździki i wspólnie działać. Jeśli zacznie się odpowiednio wcześnie, może nawet w październiku, jest szansa na to, że po jakimś czasie czynność dzieciom ciut spowszednieje i może szóstą, siódmą z kolei porcję uda się schować, by trafiła na zielone gałązki. Smacznej zabawy!

Barbara Górecka / Dom Bajek